Wczoraj późnym wieczorem przyjechałem Metrem na Dworzec Gdański. Okazało się, że do mojego pociągu muszę jeszcze poczekać ok. 40 minut. Wszedłem do dworcowego baru, aby napić się herbaty. Było tam trochę ludzi. Kiedy piłem herbatę, przysiadła się do mnie kobieta i powiedziała: jak chcesz to postaw mi herbatę. Zapytałem, czy może jeszcze coś? Możesz wziąć frytki, powiedziała. Poszedłem po herbatę i frytki. A kiedy wróciłem do stolika niosąc jedzenie dla niej … nie było już kobiety i mojego plecaka.
No cóż, pomyślałem: moja nieostrożność i całkowity brak czujności, spowodowały, że utraciłem nowy laptop, dokumenty księgowe firmy i jakieś drobiazgi. Postanowiłem dokończyć herbatę i zgłosić to na policję. Popijając herbatę siedziałem milcząc jeszcze przez chwilę. Umysł mój wyłączył się, a ja byłem jakoś dziwnie spokojny.
I kiedy dopijałem herbatę, zobaczyłem w drzwiach baru tę kobietę z moim plecakiem. Usiadła przy mnie i powiedziała z dziwnym spokojem: byłam w toalecie i zabrałam plecak, żeby Panu nie ukradli. Trochę zdziwiony spróbowałem uwierzyć w taką wersję tego zdarzenia. Ucieszyłem się, że odzyskałem swój plecak. Wziąłem go do ręki i zacząłem dokładnie sprawdzać jego zawartość. Odetchnąłem, kiedy rozpoznałem mój laptop, dokumenty, klucze od domu i jakieś drobiazgi. Pomyślałem, wszystko jest OK. Zajrzałem jeszcze do małej kieszonki w plecaku i moja ręka natrafiła na małe pudełko…. czekoladek.
Chciałem zaraz zapytać się tej kobiety o co chodzi z tym pudełkiem, może nawet podziękować… Ale kiedy rozejrzałem się… jej już nie było przy moim stoliku. Na stoliku leżały frytki i stał kubek z herbatą. Zdziwiony, złapałem plecak i wybiegłem z baru chcąc ją odnaleźć. Niestety nigdzie jej nie było. A w podziemiach Dworca Gdańskiego było jakoś dziwnie pusto. Spojrzałem na zegarek, to już czas na mój pociąg i powoli poszedłem na perony.
Autor: Sławomir Gutkowski
2014-12-23